Pożegnania są zawsze trudne i smutne, wczoraj był dzień smutny, mimo, że słońce przyświecało i przygrzewało. Pożegnaliśmy nauczyciela wychowawcę, trenera, prze wszystkim dobrego człowieka - przyjaciela. Mieliśmy szczęście być blisko z nim, był dobrym mężem, ojcem, dziadkiem, wychowawcą, kochał życie i ludzi. Po śmierci żony troszczył się o córki, wnuki. Był bardzo dobrym nauczycielem, wyrozumiałym wychowawcą i opiekunem. Pięknie pożegnał Go wnuk Kajetan, który dziękował swojemu Dziadkowi za serce okazywane za życia, powiedział, że jest dumny z bycia wnukiem tak godnego człowieka jakim był Ryszard Strusiński! Bardzo serdecznie pożegnała Go sąsiadka - koleżanka z pracy, nauczycielka z naszej szkoły Pani Basia Zelkowier: "trudno jest się pogodzić z myślą, nie usłyszymy Pana kroków na schodach, dzwonka do drzwi, nie zobaczymy szczerego uśmiechu, którym zawsze nas Pan witał. Dziękuję Bogu za to, że żył Pan wśród nas, dziękujemy Panu za mądrość, pomoc, wrażliwość, humor, za piękny przykład jak należy żyć. Teraz możemy Panu ofiarować tylko serdeczną, dobrą pamięć i modlitwę. Dołączy Pan do kręgu "żeglugowców" i wspólnie będziecie snuć opowieści o starej szkole."
W pogrzebie uczestniczyło liczne grono absolwentów, jego uczniów i wychowanków oraz przyjaciół, którzy przyjechali z Niemiec, z Krynicy, ze Zgorzelca oraz wielu innych miejsc. Pogrzeb odbył się przy asyście pocztu sztandarowego Technikum Żeglugi Śródlądowej. Straciliśmy jednego z ostatnich wychowawców - nauczycieli, którzy zapisali się w naszej pamięci na dobre!
|