23.11.2024 17:01:37
Nawigacja
O Stowarzyszeniu
Statut Stowarzyszenia
Zarząd i Członkowie
Deklaracja
Odznaka Absolwenta

Absolwenci Szkół od A do F
Absolwenci Szkół od G do L
Absolwenci Szkól od Ł do R
Absolwenci Szkół od S do W
Absolwenci Szkół od Z do Ż

Najpopularniejsze tematy
Najnowsze fotki w galerii
Ostatnie komentarze
Ostatnio na forum

Wyszukaj
Regulamin strony
Kadra Pedagogiczna
Internat
Statki Szkolne - załogi
Fundusze Pamięci
Izba Pamięci
Składki członkowskie 2016
Składki członkowskie 2017
Składki członkowskie 2019
Ostatnie artykuły
Technikum Żeglugi Śr...
Bractwo Mokrego Pokł...
Spotkanie 18.11.2017
Zjazd
KNAGA - inne określe...
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

15/10/2024 17:08
Dn.13.10.2024 po ciężkiej chorobie zmarł Andrzej Białowiejski, absolwent TŻŚ z 1969r., Wydz. Mechaniczny. R.I.P.

24/07/2024 14:41
Termin : Zjazd Absolwentów TŻŚ Rocznik - Matura 1974 10 - 12 września (wtorek - czwartek). Miejsce - Ruda Sułowska - Gospodarstwo Agroturystyczne https://maps.app.g
oo.gl/CSsHnyVG6C

30/05/2022 15:24
Stasiu, przed każdym ze zjazdów tak było - przed każdym...Ani Twoja, ani Warszego rocznika to wina, bo z a w s z e byliście najliczniejsi(!) Pozdrawiam :-)

30/05/2022 14:24
Myślę ze liczba chętnych do uczestnictwa w Zjeździe jest tak mała gdyż część kolegów przyjęła metodę wyczekiwania będzie " dłuższa Lista" to ja tez się zapisze a to związuje ręce organizator

30/05/2022 13:40
Zjazd 75 leci powstania szkoły to nie tylko ważna uroczystość ale okazja do spotkania kolegów w murach Naszej szkoły gdzie spędziliśmy piękne młodzieńcze lata. Pozdrawiam kolegów i myślę ze będzie nas

Zbigniew
Zbigniew – imię, które pochodzi od dwóch członach zby- oraz gniew. Przede wszystkim, posiada ono wieloletnią tradycję, ale do dziś uczeni tak naprawdę nie mają pewności, co mógł oznaczać pierwszy człon imienia. Prawdopodobnie było to pewien rodzaj życzenia, by Zbigniew pozbył się gniewu lub odwrotnie, miał go aż w nadmiarze, a następnie wykorzystywał go w walce z wrogiem.
Trzeba powiedzieć o tym, iż to imię w naszym kraju po raz pierwszy pojawiło się już w wielu IX i cieszyło się dużą popularnością aż po wiek XV. Następnie zniknęło na kilka stuleci i znowu stało się modne w wieku XIX. Przede wszystkim, nadawano je dzieciom ze względów patriotycznych, gdyż rozpropagował je Henryk Sienkiewicz w swym dziele pt. „Krzyżacy”, w którym to dzielny Zbyszko walczy zaciekle z wrogiem, jakim był Zakon Krzyżacki. Niestety, obecnie imię Zbigniew jest rzadko wybierane, bowiem uznawane jest niesłusznie za staroświeckie.
Zbigniew to osoba bardzo zaradna i pomysłowa, która posiada liczne pomysły na to, jak się wzbogacić. A, co najważniejsze ma odwagę wprowadzić je w życie, gdyż lubi ryzykować. Ponadto, ma skłonność do hazardu, w związku z czym nie powinien posiadać przy sobie większej gotówki, gdyż zapewne zapragnie ją zainwestować, najczęściej z miernym skutkiem. Dlatego budżetem domowym powinna się zajmować jego partnerka życiowa. Jeżeli ktoś próbuje mu przeszkodzić w realizacji jego panów, potrafi się zdenerwować nie na żarty.
Poza tym, Zbyszko posiada duszę romantyka, dba o swoją wybrankę, dlatego jego małżonka nie może na niego narzekać w kwestii okazywania uczuć. Zbysiu ufa ludziom, jest pozytywnie nastawiony do życia, cechuje się pogodnym usposobieniem, a w razie potrzeby chętnie niesie pomoc potrzebującym. Oprócz tego, ceni sobie sprawiedliwość i uczciwość, zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym.

Następne imiona omówię w terminie późniejszym.
Komentarze
#1 | Tadeusz Wydrych dnia 17.02.2013
Zbyszku...zanim pójdę po kwiaty,
zanim zabrzmią gromkie wiwaty,
zanim pojawią się na stole słodycze,
to ja Tobie zdrówka życzę...Wink...Tadeusz.

i921.photobucket.com/albums/ad58/tw1944/KWIATDLATOP_zpsf63b58d0.jpg
#2 | Geminimen dnia 17.02.2013
Składam najserdeczniejsze życzenia imieninowe Zbyszkowi Toporowiczowi. 100 lat!
Waldemar Mielczarek
#3 | Tadeusz Wydrych dnia 25.02.2013
Znane nazwiska o imieniu Zbigniew;
Zbigniew Boniek, Zbigniew Bujak, Zbigniew Cybulski , Zbigniew Herbert, Zbigniew Toporowicz,Zbigniew Nienacki, Zbigniew Preisner, Zbigniew Religa, Zbigniew Rybczyński, Zbigniew Siemiątkowski, Zbigniew Wassermann, Zbigniew Wodecki, Zbigniew Zamachowski, Zbigniew Zapasiewicz...i wiele,wiele innych.
#4 | Tadeusz Wydrych dnia 03.03.2013
POCZĄTEK ŻYCIORYSU ZBYSZKA TOPOROWICZA.

i921.photobucket.com/albums/ad58/tw1944/TOPOR1X_zps6080dd7e.png

Zbyszko piękny był jak róża,
Ładnie się rodzicom chował,
Przy tym,miał anioła stróża,
Który nim się opiekował.

Czasem, kiedy pani w klasie
Zbysia gnębi i sztorcuje,
Mówi: Ożesz ty, głuptasie!
I chce chłopcu wstawić dwóję.
Stróż poczciwy aniołeczek
Dziecię chronić chcąc niewinne,
Trąci panią w ołóweczek -
I już dwóję ma ktoś inny!

Także później, przy maturze,
Tym młodzieńczym, pięknym zrywie,
Inne aniołeczki stróże
Radzą swoim: - Walcz uczciwie!
Ale Zbysia stróż jest lepszy,
Spod skrzydełka coś wyciąga:
- Zbysiu, nie myśl sam, bo spieprzysz,
Patrz, kochany, tu jest ściąga!...

To powyżej napisał A. Waligórski specjalnie dla Zbyszka Topora.

Zaś to poniżej...postaram się dorównać temu co powyżej.

Potem Zbysio wszedł w amory,
Z bardzo elegancka panną,
A był do kochania skory...
Kiedyś siedząc przed fontanną,
Budząc ciekawość niesłychaną,
Trzymał dziewczę za kolano.

Nagle zerka okiem lewym
I wybucha ostrym gniewem.
Z drugiej strony Anioł Stróż
Trzyma dziewczę..."tuż...tuż".
W końcu Zbyszko tak powiada-
Bardzo ostro: - Spieprzaj dziadu!!!

Spieprzaj dziadu do Anioła!!!-
-Gromkim głosem niebo woła.

Anioł odszedł dość speszony,
Jak ktoś obcy...nieproszony,
I szepnął wśród myśli wielu:
- Przyjdziesz do mnie przyjacielu!!!

Nie musiał zbyt długo czekać,
Zaś Zbyszko też nie chciał zwlekać,
Powziął zamiar poważny...
Bardzo męski i odważny,
Aby zostać morskim lwem.
I powiedział: -Tego chcę!!!

Przecież rzadko się zdarza,
Aby zawód marynarza
Zdobyć ot tak,jednym susem.
Na egzamin jechać muszę:
- Lecz jak jechać bez Anioła!
Zatrwożony Zbyszko woła.

Anioł sfrunął prosto z nieba,
Elegancko,tak jak trzeba...
Stanął przed Zbyszka oblicze,
I pokazał "gest Kazakiewicza".

Smutny Zbyszko...sam pozostał,
Zdał egzamin w Gdyni -
- do Akademii Morskiej się dostał.
A teraz szaleje wśród mórz,oceanów,
Proszę szanownych pań i panów.

Jak idzie po lądzie...bardzo mocno się kiwa.
To od pływania na falach:- Bo jeszcze pływa.
I jeszcze jedno,tego nie pominę...
Został jedynym wśród nas Pingwinem!!!...

Dziarsko pływaj Zbyszku drogi.
Neptun...oraz wszystkie Bogi,
Niech Cię strzegą w dzień i w nocy,
I Twój Anioł: - "Ku Pomocy".

Tad...Wyd...
#5 | Topor dnia 03.03.2013
Urodziłem się w dniu 16 lipca 1954 roku we Wrocławiu w szpitalu przy placu 1Maja. Od samego początku miałem kontakt z rzeka Odrą, bowiem okna pokoju w którym byłem w trakcie pobytu w szpitalu wychodziły na rzekę Odrę i wyspę Piaskową. Po powrocie do domu najpierw mieszkałem na ulicy Komuny Paryskiej gdzie wożono mnie na spacery nad Fosę lub Oławę. Na jesieni przeprowadziłem się na ulice Asnyka skąd wożono mnie już nad Odrę codziennie na spacery. Niestety nie pamiętam z tamtego czasu statków na Odrze mimo ze na którymś ze zdjęć jest on widoczny. Gdy mam 3 lata rodzice moi rozwodzą się a ja trafiam do żłobka jestem tam w sumie trzy dni, gdyż pierwszego dnia byłem szybciej w domu niż babcia która mnie tam zaprowadziła. w drugim dniu chcąc znów uciec posłużyłem sie fortelem że chcę mi sie siusiu i siedziałem na nocniku cały dzien pilnowany aby nie uciec.Trzeciego dnia jak mnie odebrano z czerwonym krążkiem na pupie babcia postanowiła że takiego podróżnika nie należy męczyć ma siedzieć z nią w domu. Od tego czasu zaczynam podróże po okolicy Psiego Pola. Zwiedzam poligon na Sołtysowicach w poszukiwaniu łusek od nabojów (ekstra zabawa).
W tym czasie mój Ojciec kończy studia na Politechnice Wrocławskiej i po ich skończeniu podejmuje pracę w firmie Polskie Koleje Państwowe.Zaczyna się okres podróżowania mojego koleją, najczęściej na trasie Wrocław-Trzebnica. Raz normalna koleją jako pomocnik maszynisty, gdyż Ojciec jest Naczelnikiem Parowozowni I klasy Wrocław Gądów i jego maszyniści obsługują trasę do Trzebnicy. Atrakcją takiej podróży było przetaczanie wagonów towarowych na każdej stacji a odległość 28 kilometrów pociąg pokonywał w 3 godziny.
Dla mnie atrakcja jazdy na parowozie była bardzo duża, chociaż bardziej podobała mi się podróż koleją wąskotorową na trasie Wrocław Wąsk Trzebnica Wąsk. Pociąg jadąc pod górkę w wysokim kościele osiągał zawrotną prędkość dobrego piechura. Śmiano się że jak wysiadło się z pierwszego wagonika to można było nazbierać pieczarek i wsiąść do ostatniego.
Nad Odrę miałem bardzo blisko i tam na wałach przy ulicy Orkana i Parku Kasprowicza spędzało sie wszystkie wolne chwile, można było powędrować Wałami do kina Wodomierz czy tez dalej na ulice Łąka Mazurska, gdzie mieszkała jedna z moich pierwszych miłości. Tam też mieszkał mój najlepszy kolega, a jego rodzice zawsze mile nas witali.
Podziwiałem wtedy marynarzy z TŻŚ jak pięknie wyglądali w mundurach.Pod koniec szóstej klasy dowiedziałem się od Ojca, że zostaje nauczycielem w Technikum Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Myślałem że może ja będę tam też chodził. Ojciec natomiast zleca mi sprawdzanie klasówek i testów gdyż zbyt wiele czasu nie miał na to.
Tutaj muszę się przyznać ale często zawyżałem oceny na testy, tym bardziej że niedaleko mnie mieszkał Andrzej Kołodziej, który miał pewne zawsze dobrą ocenę w mojego Ojca z moim skromnym udziałem.
W siódmej klasie zaczynam brać udział w zajęciach koła historyczno-turystycznego "Czarne Pantery" z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych, dzięki temu zaczynam zwiedzać piękne okolice województwa Wrocławskiego. W sumie udało mi się zaliczyć wszystkie pasma Sudetów.
W domu przebywają tez nauczyciele z TŻŚ szczególnie pamiętam Pana Profesora Henryka Paska.
Podczas jego wizyty zostałem przeegzaminowany z fizyki, uzyskując dobry wynik.
Obiecał mi że jak będę chodził do TŻŚ to będę znał fizykę wyśmienicie, cóż były to tylko obietnice bo ja po zdaniu egzaminów do X LO zostałem licealistą. Przygoda z Liceum trwała do świat Bożego Narodzenia, kiedy to Pani Dyrektor stwierdziła na spotkaniu ze mną że jedna osoba z tego spotkania musi opuścić mury Liceum i padło na mnie. A wszystko przez to że za często chodziłem nad Odrę na wagary i spotkania z........


W swe miejsce nad rzeką
Zabiera cię Zuzanna
Możesz słuchać plusku łodzi
Możesz zostać z nią do rana
Wiesz że trochę źle ma w głowie
Lecz dlatego chcesz być tutaj
Proponuje ci herbatę
Oraz chińskie pomarańcze
I gdy właśnie chcesz powiedzieć
Że nie możesz jej pokochać
Zmienia twoją długość fali
I pozwala mówić rzece
Że się zawsze w niej kochałeś

I już chcesz z nią powędrować
Powędrować chcesz na oślep
Wiesz że ona ci zaufa
Bowiem ciała jej dotknąłeś
Myślą swą
(Leonard Cohen - Zuzana)

Po tym spotkaniu znów dupsko nie nadaje się do siedzenia i Ojciec następnego dnia informuje mnie że po rozmowie z Dyrektorem Cieślą zostanę od stycznia uczniem Technikum Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Oczywiście zapowiedział że zakończy się moje łazikowanie i codziennie będziemy razem chodzić do Szkoły.


I tak zaczynam moja przygodę z TŻŚ.
Zaczynam chodzić do klasy B gdzie wszyscy są spoza Wrocławia tylko ja jeden wyjątek.
Już pierwszego dnia zajęć na warsztatach wpadka z papierosami i wtedy trochę dupsko mnie bolało po tłumaczeniu Ojca o nie paleniu.
#6 | Tadeusz Wydrych dnia 03.03.2013
Bardzo ciekawie i obrazowo opowiadasz Zbyszku.
O naszych polskich kolejach można dużo napisać,szczególnie teraz. Pamiętam z kolei kolejkę wąskotorową Dynówkę,która pruła z kosmiczną prędkością z Przeworska w Bieszczady.
Kiedy maszynista zaproponował staruszce że ją za darmo zawiezie...
ta ponoć odrzekła:
Eeeeee tam:-bardzo mi się spieszy, pójdę na piechotę.
W Opolu,przy Głównym PKP stoi stara lokomotywa,przy okazji zrobię zdjęcie i Ci podeślę,w oczekiwaniu na ciąg dalszy pozdrawiam,Tadeusz.
ps
Dobrze by było przybliżyć i rozwinąc bardziej Twoje zdanie: - "A wszystko przez to że za często chodziłem nad Odrę na wagary i spotkania z........????...Wink
Sprawdź jednak na wszelki wypadek,czy żona nie ma jakiegoś wałka pod ręką Grin

ps. Jeszcze jedno Zbyszku,gdy piszesz o sobie,o swoim wyborze zawodu,piszesz także o Mieciu "bocka",piszesz o "Szczepanie"-wspaniałym marynistycznym pisarzu...
a także...
o bardzo wielu naszych kolegach,którzy wybrali wolne otwarte morze...
#7 | Topor dnia 07.04.2013
Ciąg dalszy mojego życiorysu:

I tak zaczynam moja przygodę z TŻŚ.
Zaczynam chodzić do klasy B gdzie wszyscy są spoza Wrocławia tylko ja jeden wyjątek.
Już pierwszego dnia zajęć na warsztatach wpadka z papierosami na warsztatach, miałem je w kieszeni swojej kurtki i tak nieszczęśliwie włożone że wypadły w szatni a obok mojej kurtki nie było innych. Także nie było możliwości tłumaczenia. Dupsko wieczorem po rozmowie na temat palenia również nie wyglądało najlepiej. Ojciec tłumaczył o wyższości nie palenia na terenie szkoły nad paleniem. Równiez wtedy zapadła decyzja że będe razem z Ojcem chodził do szkoły.Dzięki tej wpadce zostałem skierowany na ślusarnie i musiałem wykonać swój młotek z odkuwki, zamiast pójść na stolarnie. Cóz palenie ma swoje dobre i złe strony.
Na lekcji wychowawczej zostałem poproszony o podanie moich ocen z Liceum, gdyż wychowawczyni Maria Bednarska nie mogła doczekać sie oficjalnego protokółu z moich postępów naukowych.
Na pytanie pierwsze: sprawowanie odpowiedź dostateczny. Pomruk w klasie i natychmiastowa riposta p.Marii na pewno Toporowicz nie bedziesz miał możliwosci na utrzymanie tej oceny, jedynie wchodzi w rachube jej poprawnienie.
Następna lekcja to Technologia Metali z Inżynierem Józefem Majem, oczywiście podpuszczają mnie i musze siedzieć w pierwszej ławce. Podczas lekcji ziewam i inżynier Maj wsadził mi kredę do ust a ja ja odgryzłem. Jak to zrobiłem trzeba było zobaczyc jego minę. Natychmiast zostałem poproszony do tablicy i zapytany byłem o ferryt, a którego temat nie miałem żadnego pojecia przecież w Liceum tego nie uczono. Uratowało mnie tylko nazwisko i dostałem czas do następnej lekcji na opanowanie układu żelazo węgiel. Oczywiście profesor Maj nie omieszkał o tym powiedzieć mojemu Ojcu. W domu dostałem stos książek do przeczytania, gdyż Ojciec skończył Odlewnictwo na Politechnice Wrocławskiej i powiedział że jego syn będzie znał układ żelazo - węgiel perfekt.
Następna przygoda było spotkanie z patrolem szkolnym obok Harendy, opisane to jest w książce Waldemara Mielczarka "Jungom równi".
Nadal paliłem fajki i zostałem na jednej z przerw podpuszczony przez kolegów z klasy że palić najlepiej jest na drugim piętrze w kiblu. Jak chodziłem do Liceum to mogłem palić z uczniami klas starszych, a tutaj w TŻS-iu po wejściu do toalety zostałem po pierwsze oskubany z fajek a następnie zaliczyłem wypad z kibla i zjazd po ścianie z rozbitym kinolem. Ojciec od razu wiedział o co chodzi i pozostawił sprawę bez komentarza, uznając że wychowają mnie starsi koledzy. Skończyło sie tylko ograniczeniem palenia na przerwach.
Pierwszą praktykę na statku szkolnym mamy na ms Westerplatte. Mamy płynąć do Poznania. W trakcie rejsu kapitan Gajewski wysyła mnie do maszynowni po vakum, idę sobie do mechanika i mu o tym mówię a on: gdzie masz worek na vakum?
Udaję sie do bosmana po nowy worek następnie do worka w maszynowni wkładam zaoliwione szmaty i taki prezent niosę do Kapitana Kołka, który opala sie w białych spodniach na pokładzie statku. Worek ze szmatami kładę mu na te ładne spodnie i tutaj znów podpadka, albowiem olej wyciekł z worka na spodnie. W nagrodę otrzymuje nakaz zaszycia kieszeni w drelichu z weglem w środku. Zaszycie zostało tak prze ze mnie zrobione ze pozostała możliwość na wsadzenie do środka 10-tki sportów (były takie paczki kiedyś). Podczas codziennych kontroli antynikotynowych moje fajki były bezpieczne bowiem Kołek nie wpadł na pomysł sprawdzenia moich zaszytych kieszeni.
W trakcie rejsu statek wszedł na Warcie na mielizne i wówczas na rozkaz kapitana udaliśmy sie na ląd celem zamocowania liny do drzewa. Po ściągnięciu statku i wyrwaniu starej wierzby mamy wracać na statek, ale obok rosna jabłka jak nie skorzystać z okazji. Jeden z nas idzie po nie a w tym czasie bosman każe nam odpływać. Kolega zostaje na brzegu i z bluza pełna jabłek woła abyśmy wrócili. Bosman i Kołek nie chc a nam na to pozwolic ale my solidarnie dopływamy do brzegu zabieramy jabłka i kolegę i wracamy na statek. W nagrode dostajemy kilka prac poza kolejnością.
W Poznaniu robimy furorę i możemy się nacieszyć spotkaniami z dziewczętami, które były ciekawe marynarzy. Ja korzystam z okazji i udaję się do mojego Stryja, który mieszka na dolnej Wildzie. Tam moge sobie spokojnie z braćmi stryjecznymi popalić papierosy, gdyż mój Stryj był bardzo tolerancyjny jeśli chodzi o palenie. Mogliśmy palić w domu bez ukrywania naszego nałogu. W drodze powrotnej musiałem być czujny albowiem załoga wyszła na miasto i równiez nas śledziła.
Tak minąl pierwszy rok nauki w TŻŚ.
#8 | Tadeusz Wydrych dnia 07.04.2013
Jak czytam...to był z Ciebie Zbyszku niezły ananas.
Jest nawet specjalna modlitwa "od nauczania cudzych dzieci,a szczególnie dzieci nauczycielskich,zachowaj nas Panie" Wink
Nie mniej jednak styl pisania,jego otwartość i bezpośredniość bez zarzutu...i tak trzymaj w dalszym pisaniu.

i921.photobucket.com/albums/ad58/tw1944/LOKOMOTYWA1_zps1910ac7b.png

Przesyłam Ci w uzupełnieniu tematu obiecane zdjęcia nieczynnej lokomotywy...pozdrawiam i czekam razem z wnukami na ciąg dalszy...Tadeusz.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?